Nadchodziły Święta Wielkanocne. Jakoś tak się składa, że było to mniej więcej 15 lat temu. Gdy dziś piszę ten tekst, jest już kilka dni po świętach. Wydawać by się mogło, że to było wczoraj...
Pamiętam, że wszyscy wtedy w domu biegali jak szaleni starając się zdążyć na czas z przygotowaniem wielkanocnych dań. Najbardziej zabiegana była moja babcia. Nachodził wieczór dzień przed Wielkanocą, babcia dosłownie biegała po domu w poszukiwaniu jakiś przypraw, aż tu nagle przechodząc koło stołu zaczepiła sukienką o jego róg i pociągnęła za sobą serwis stołowy.
W domu rozległ się krzyk babci i wszyscy skierowali na nią swój wzrok. Zapadła cisza, słychać było tylko jak coś się tłucze. Był to bardzo cenny serwis, który był w naszej rodzinie od pokoleń. Pamiętł jeszcze 18 wiek. Babcia się załamała, a reszta rodziny ( taty wtedy nie było, przebywał na wyjeździe za granicą ) stanęła jak wryta i nie wiedziała co ma z tym zrobić. Nie było w ogóle mowy o tym, aby obyć się bez naszego pokoleniowego kompletu naczyń. Wtedy do akcji wkroczyłem ja.
Przypomniałem sobie, że tata na strychu trzymał swoją skrzynkę narzędziową, w której powinien znajdować się solidny klej. Był to jakiś specyficzny rodzaj kleju, którym tata kiedyś sklejał jakieś naczynia. Pobiegłem więc poszukać go i znalazł się. Przyniosłem klej, pokazałem go babci, w której oczach nagle ukazała się iskra nadziei. Poczekamy zobaczymy co mój wnuczek wykombinuje – powiedziała.
Pomijając wszystkie czynności związane z tym jak wyglądała moja nocna przeprawa z układaniem potłuczonych elementów w jedną całość, mogę pochwalić się efektem końcowym. Oto w dzień wielkanocny wszyscy siedzieli radośni przy stole chwaląc mnie za mój wyczyn. Tak oto naprawiłem bardzo cenny, historyczny serwis porcelany.